Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

Nie minęło jeszcze półtora miesiąca od II tury ostatnich wyborów samorządowych, a już ich platformiani zwycięzcy w wielkich miastach „odwdzięczają się” swoim wyborcom.

W Warszawie - wkrótce będą obowiązywać w praktyce wyższe opłaty (poprzez zmniejszenie bonifikat za jednorazowe wniesienie takiej opłaty z obecnych 98 proc. do 60 proc.) za przekształcenie tzw. użytkowania wieczystego mieszkania w jego pełną własność. Można się spodziewać, że z tego tytułu do kasy miasta wpłynie wiele milionów zł. Z kolei w Łodzi o ponad połowę wzrastają od Nowego Roku ceny wywozu śmieci.

Za wywóz odpadów posegregowanych cena wzrośnie z obecnych 7 zł do 13 zł na osobę, a za odbiór odpadów nieposegregowanych - z 12 do 22 zł. Jak oszacował portal eska info Łódź podwyżce czteroosobowa rodzina zapłaci rocznie o 288 zł więcej za wywóz posegregowanych odpadów, a za nieposegregowane - aż o 480 zł więcej.

Tak oto w praktyce wygląda spełnianie rozmaitych obietnic z czasów kampanii wyborczej do samorządów przez czołowych kandydatów PO: Rafała Trzaskowskiego (Warszawa) i Hanny Zdanowskiej.

Nic dziwnego, że przysłowiowej suchej nitki nie zostawił na Trzaskowskim jego niedawny główny kontrkandydat w wyborach, Patryk Jaki (PiS): – Najważniejsze będą projekty ideologiczne i wycieczki zagraniczne. Po to powołano tylu tych zastępców, super zastępców, pełnomocników - rozrost administracji warszawskiego ratusza jest widoczny i gigantyczny. Żaden z prezydentów nie miał tak małej liczby departamentów w swojej odpowiedzialności, wszystko jest rozdzielone na innych – powiedział. Według Jakiego dokładnie tak samo, jak w Warszawie, będzie w Polsce, gdyby w wyborach parlamentarnych w przyszłym roku wygrała PO. – Kilka dni po wyborach będzie wycofywanie się rakiem ze wszystkich obietnic – uważa.

Charakterystyczne - i łączące prezydentów obu miast - są oficjalne uzasadnienia wprowadzanych podwyżek. Najlepiej wszystko zrzucić na rząd.

„Warszawa dostosowuje stawki bonifikat do poziomu określonego w ustawie o przekształceniu prawa użytkowania wieczystego gruntów zabudowanych na cele mieszkaniowe w prawo własności gruntów z 20 lipca 2018 r. - czytamy w uzasadnieniu podjętej większością głosów radnych PO i Nowoczesnej uchwały o obniżce bonifikaty za przekształcanie prawa użytkowania wieczystego posiadanego mieszkania w jego pełną własność. Bowiem „zgodnie z jej zapisami uchwalonymi przez rząd właściciele mieszkań w budynkach wielorodzinnych stojących na gruntach Skarbu Państwa mogą liczyć na 60 proc. bonifikatę, jeśli wniosą jednorazową opłatę w roku, w którym nastąpiło przekształcenie. Później bonifikata co roku maleje. Takie same zasady będą obowiązywały przy przekształcaniu gruntów miejskich”. Co więcej „teraz ujednolicamy zasady, wszyscy mieszkańcy będą mogli skorzystać z takich samych bonifikat przy przekształcaniu prawa użytkowania wieczystego we własność. Nie możemy różnicować stawek i wprowadzać tak dużych dysproporcji” - A zatem w praktycznym podwyższeniu opłat władzom stolicy chodzi o sprawiedliwość społeczną. A jak ktoś w to nie uwierzy, to wystarczy wszystko zrzucić na PiS. Cóż za pokrętna pseudo-logika!

Z kolei uzasadnienie wzrostu opłat śmieciowych przez władze Łodzi to niemal wierna kalka tłumaczeń ekipy Trzaskowskiego i wiernych mu radnych: wszystkiemu winne władze PiS, a ściśle ustawa uchwalona większością posłów rządzącej partii.

„Łódź od 2014 roku miała opłaty za śmieci na niezmienianym poziomie, obecne „wymusiły” zmiany w obowiązujących ustawach, o których zdecydował rząd” - czytamy w oficjalnym komunikacie władz Łodzi. „- Miasto na śmieciach nie zarabia, wszystko co płacą łodzianie idzie na funkcjonowanie systemu gospodarowania odpadami - tłumaczy Tomasz Trela, wiceprezydent Łodzi, dodając: - Dotąd mieliśmy nadwyżkę, która była w całości przeznaczana na uzupełnianie ewentualnych braków, teraz jesteśmy zmuszeni do skorygowania stawek, ponieważ rząd wprowadził szereg zmian, które wprost przekładają się na koszty funkcjonowania systemu gospodarowania odpadami”.

Co na takie dictum warszawscy i łódzcy fani PO? Uwierzą w powyższe tłumaczenia? Jedyne, co przychodzi na myśl w tej sytuacji, to proste stwierdzenie: „mają to, czego chcieli.”