Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

W ubiegłym tygodniu pożegnaliśmy Irenę Szewińską. Symbol tego, co najbardziej wzniosłe i szlachetne w sporcie ostatnich dekad.

Zamknął się ważny rozdział historii polskiego sportu. I jeżeli miałbym wskazać sportowca, który swoimi sukcesami, ale i swoją całą życiową drogą wniósł ogromny wkład do budowy pozytywnego wizerunku Polski, do rozbudzania na świecie zainteresowania naszym krajem – to będzie to niewątpliwie pani Irena.

Trudno jest osiągnąć światowy sukces w sporcie, lecz jeszcze trudniej zapewnić sobie pozycję legendy – już za życia. Irenie Szewińskiej udało się i jedno, i drugie. W czasach, gdy wzdychaliśmy do wolnego świata, Ona dawała nam powiew tej wolności i dumy z Polski. Dzięki jej sukcesom polski hymn wielokrotnie rozbrzmiewał na arenach lekkoatletycznych całego świata.

Ci, którzy mieli zaszczyt znać Panią Irenę podkreślali, że jej najbardziej rzucającą się w oczy cechą była skromność. Skromność i życzliwość. Cóż, reprezentowała to pokolenie sportowców, którzy w swoich sukcesach nie widzieli drogi do zdobycia milionów, bo też i kilkadziesiąt lat temu sport był pasją i poświęceniem, a nie intratnym zajęciem. Była prawdziwą idolką nie tylko dla milionów kibiców (i nie tylko starszego pokolenia!), ale również dla kolejnych pokoleń polskich lekkoatletów.
Po ostatniej, co tu kryć, szalenie deprymującej polskiej porażce na Mundialu na naszą piłkarką reprezentację posypały się gromy. Nie tylko za styl gry, ale również za to, że zdaniem wielu kibiców nasi zawodnicy bardziej lubują się w byciu celebrytami, niż piłkarzami. Myślę, że im więcej czasu upłynie od przegranych meczów, tym w bardziej wyważony sposób będzie można ocenić naszą futbolową drużynę. Ale niezależnie od tej oceny widać, jak bardzo zmienił się etos sportowy od czasów, kiedy Pani Irena odnosiła swoje życiowe triumfy.

Myślę, że jeszcze jednym jej triumfem jest to, że – po latach słabych dla naszej lekkoatletyki – doczekała czasów, gdy medale na igrzyskach i międzynarodowych imprezach znowu trafiają do Polaków. Kolejne pokolenie może przeżywać chwile wielkich wzruszeń, a pokolenie starsze może przypomnieć sobie właśnie te momenty, gdy złotem dekorowano Irenę Szewińską.

Przywilejem prawdziwych sław, nie tylko w sporcie, jest to, że legenda towarzyszy im już za życia. Tak było (i jest) z naszą Mistrzynią – Wybitną Polką. Ostatni swój wyścig – z nowotworem – przegrała. Ale dla wszystkich Polaków pozostanie wielką zwyciężczynią i osobą, która powinna być dla wszystkich sportowców wzorem – nie tylko wzorem sukcesów, lecz przede wszystkim wzorem człowieka.

Żegnamy Panią i dziękujemy, Pani Ireno!