Pewnie nie w Warszawie, czy we Wrocławiu, ale gdzieś na prowincji zrealizuje swoje marzenie o aktywności zawodowej na stanowisku stróża lub portiera. Barierą w zatrudnieniu przestanie być płaca minimalna czy stawka godzinowa.
Pan Hieronim odziedziczył olbrzymi majątek po kuzynie z Australii, a na dodatek ma spory dochody z wynajmu mieszkań. Praktycznie nie musi pracować, ale, mówiąc delikatnie, spędzanie czasu z niepracującą już żoną Eleonorą i słuchanie jej zrzędzenia nie stanowi dla niego atrakcji. Pan Hieronim niewiele co umie, ale żeby wyrwać się z domu, chce podjąć pracę nawet za byle jakie pieniądze. Problem potencjalnych pracodawców polegał właśnie na owych byle jakich pieniądzach. Kolejne regulacje rządowe tak wywindowały płace minimalną i stawkę godzinową, że nikt nie chciał pana Hieronima wziąć na pokład. Siedział więc w domu sfrustrowany i rozgoryczony, że rządzący nie pozwalają mu chodzić do pracy, a małżonka utyła kolejne 5 kg, i jeszcze bardziej zrzędzi. I jeszcze chce jechać do Afryki, by pogłaskać słonia i zobaczyć żyrafę, jakby w ZOO nie była.
Jest też nadzieja dla Pana Hieronima. Może sprzedać lub wynająć swoje mieszkanie w Warszawie i przenieść się do Włodawy, nieopodal granicy Polski, Białorusi i Ukrainy. Tam pracodawcę stać będzie na usługi stróża czy ochroniarza, bo zapłaci mu pensję włodawską a nieogólnopolską, warszawską. Kolejna korzyść: pan Hieronim zasiedli miasteczko, z którego młodzi uciekają. Za kawalerkę w Warszawie kupi segment z działką, a lato – po pracy – spędzać będzie w Okunince, nad jeziorem Białym, gdzie jest disco polo i wóda leje się strumieniami zapewniając budżetowi państwa wpływy podatkowe na socjalne fanaberia i kupowanie wyborców.
W trakcie pisania tego tekstu zadzwoniłem do szefa jednaj z największych firm ochroniarskich w Polsce. To on zainspirował mnie rok temu do podjęcia tematu płacy minimalnej. Wówczas zmagał się z problemem, iż jego państwowi klienci nie chcą renegocjować umów, mimo, że rząd podniósł stawkę godzinową, ergo kontrakt przestaje być opłacalny. Teraz prezes potwierdza: – Mam z tym problem przy kontraktach z klientami sieciowymi, którego obiekty są rozproszone po całym kraju. Tym bardziej, z klientami ze ściany wschodniej, gdzie ludzie garną się do pracy, ale klienta nie stać i uczciwie mówi, że to nie Warszawa.
Na koniec, idąc tropem Adama Abramowicza, którego cenię za w/w inicjatywę, wnoszę o regionalizacje świadczeń socjalnych. Jak wielokrotnie pisałem, 500 plus to idiotyzm, ale 500 plus w Warszawie i 500 plus we Włodawie, to idiotyzm patologiczny. Jest kampania prezydencka, kandydaci jeżdżą po Polsce, niby wsłuchując się w głos ludu. Tylko po to by obiecać to, co lud oczekuje. Ja już się specjalnie nie dziwię, tak to bywa w polityce. A że inaczej jest w ekonomii, to już inna sprawa. Tym bardziej życzę sukcesu panu Abramowiczowi i znalezienia taniej pracy panu Hieronimowi. Mam też nadzieję, na poprawę relacji małżeńskich pana Hieronima i Pani Eleonory.
{crossposting}