Nie po raz pierwszy relacjonuję w tym miejscu dotyczące jej bieżące komunikaty statystyczne. I wciąż to samo. Mimo rozmaitych przeszkód zewnętrznych: spowolnienia w strefie euro, zwłaszcza w Niemczech - naszym partnerem eksportowym nr 1, turbulencjach w wojnie handlowej amerykańsko-chińskiej czy wydającym się nie mieć końca konflikcie USA z Iranem, co rzutuje na światowe ceny ropy naftowej, polska gospodarka rozwija się w dobrym tempie – znacznie lepszym od większości krajów unijnych.
Ponadto bieżący wskaźnik ufności konsumenckiej (BWUK) badany i określany przez GUS osiągnął w czerwcu 2019 r. poziom 9,6 pkt. A zatem zwiększył się o 1,3 pkt w stosunku do maja, a jednocześnie o 8,5 pkt wobec grudnia 2018 r.
Według cytowanego ministra to dobrze wróży wzrostowi gospodarczemu. Co więcej - konsumpcja jest nadal najmocniejszym silnikiem naszego PKB i nim pozostanie. Coraz lepiej pracuje silnik inwestycyjny, co pokazują wzrost inwestycji w pierwszym kwartale o 12,6 proc. i wzrost inwestycji w przedsiębiorstwach niefinansowych w pierwszym kwartale o 21,7 proc. – dodaje Kwieciński.
Jeszcze ciekawsze dane zostały ostatnio przekazane przez Eurostat. Dotyczą poziomu zamożności poszczególnych krajów UE na koniec 2018 r. Nas rzecz jasna najbardziej interesują dane dotyczące Polski. Okazało się, że w ub. roku rozwijaliśmy się szybciej niż pozostałe kraje UE i osiągnęliśmy wówczas 71 proc. średniej unijnej pod względem wielkości PKB w przeliczeniu na osobę. Co może ciekawsze, do średniego poziomu unijnego nasz kraj zbliżył się jeśli chodzi o tzw. wskaźnik AIC (z angielskiego: actual individual consumption), rzeczywistej indywidualnej konsumpcji, badającego zamożność gospodarstw domowych. Osiągnął on poziom 77 proc. średniej UE. Jak przypomina resort inwestycji i rozwoju, w latach 2012-2016 relacja ta nie zmieniała się i wynosiła corocznie 74 proc. Wzrosła w 2017 r. do 75 proc., a w ub.r. - do 77 proc. Tym samym razem ze Słowacją i Słowenią zajmujemy 5. miejsce wśród tak zwanych nowych krajów UE, czyli tych, które dołączyły do wspólnoty po 2004 r.
Z komunikatu ministerstwa finansów o wykonaniu budżetu w styczniu-maju br. najciekawsze wydają się dane o wielomiliardowym wzroście (w porównaniu do stycznia-maja ub.r.) dochodów budżetu państwa. W tym roku we wspomnianym okresie wyniosły 162,6 mld zł i były wyższe o 8,6 mld zł w porównaniu z tym samym okresem roku ubiegłego. W tym najwięcej - z podatku CIT (od przedsiębiorstw) - o 18,7 proc. (tj. ok. 3,2 mld zł). Także z podatku VAT (o 3,3 proc.), tj. o ok. 2,4 mld zł.
Jak więc widać polityka gospodarcza obecnego rządu ani nie wiedzie nas na manowce – jak chciałaby tego opozycja, ani nie sprowadza się jedynie do „rozdawnictwa” owoców wzrostu. Popyt wewnętrzny pozostaje wciąż głównym motorem wzrostu. Kolejne programy z „plusem” nie tylko zaspokajają potrzeby społeczne, ale i przyczyniają się do wzrostu całej gospodarki.
{crossposting}