W poprawie sytuacji mogłyby pomóc zmiany w prawie, zwłaszcza zapisów archaicznej ustawy o wychowaniu w trzeźwości oraz większe wsparcie państwa dla eksportu wyrobów alkoholowych. Tym bardziej, że branża spirytusowa jest jednym z ważniejszych sektorów polskiej gospodarki - podkreślali uczestnicy panelu dyskusyjnego „Przyszłość polskiej branży spirytusowej – szanse i zagrożenia”, który odbył się podczas XXVI Welconomy Forum w Toruniu.
- Branża spirytusowa jest jedną z lokomotyw polskiej gospodarki – uważa uczestnik debaty, prezes Związku Pracodawców Polski Przemysł Spirytusowy (ZPPPS) Witold Włodarczyk. -
Zatrudnia bezpośrednio ok. 5,5 tys. osób, zarówno w dużych firmach, jak i gorzelniach i niewielkich zakładach rzemieślniczych. Większość podmiotów (ok. 98 proc.) to firmy mikro, małe i średnie. Około 100 tys. miejsc pracy związanych jest pośrednio z przemysłem spirytusowym mającym duże znaczenie m.in. dla sektora spożywczego – stwierdził prezes Witold Włodarczyk.
O tym jednak, że branża posiada spore rezerwy świadczą dane dotyczące eksportu wyrobów spirytusowych. W 2016 r. jego wartość wyniosła wprawdzie 176 mln euro, ale stanowi to tylko ok. 18 proc. całej produkcji.
- Eksportujemy tylko 18 proc. naszych towarów, tymczasem dla porównania 94 proc. szkockich whisky jest przeznaczona na eksport – mówił prezes ZPPPS. - Zagranicznej ekspansji polskich mocnych alkoholi sprzyja ich rozpoznawalność i bardzo dobra opinia na rynkach światowym, często wręcz kojarzony z narodową marką, rozpoznawaną na każdym z kontynentów. Zastanawia mnie wobec tego dlaczego w promocję tej marki nie włączają się polscy politycy. Ich szkoccy, włoscy czy francuscy odpowiednicy nie mają oporów przed publicznym z pojawianiem się ze szklaneczką whisky, lampką wina, szampana czy kieliszkiem koniaku, oczywiście narodowej produkcji – zauważył Włodarczyk.