Wielka Brytania szuka dla siebie miejsca w Europie, w końcu wciąż waży się jej przyszłość. Jednak kimo wielkich emocji widać, że wszystko odbywa się na podstawie tradycyjnych zasad parlamentaryzmu. UK pod tym względem może być wzorem dla reszty Europy. - mówi Andrzej Godlewski z uniwersytetu SWPS.
Theresa May przekazała przedstawicielom państw członkowskich list z prośbą o przesunięcie terminu Brexitu. Możliwe jest, że jeszcze do piątku poznamy decyzję przywódców europejskich, choć rozważany jest też dodatkowy szczyt w następnym tygodniu. A do 29 marca jest coraz mniej czasu. Godlewski przypomina, że to nie pierwszy raz, gdy nieodpowiedzialne decyzje brytyjskich polityków doprowadzają do chaosu.
Dla nas jest zaskoczeniem, że Wielka Brytania „wpakowała się" w takie kłopoty, ale te wydarzenia nie są niespodzianką dla narodów, które kiedyś doświadczyły brytyjskiej dominacji i efektów działań jej administracji. Kiedy po II wojnie światowej brytyjscy żołnierze i urzędnicy szykowali się do opuszczenia kolonii w Indiach, to elity z Londynu także wykazały się arogancją, nieudolnością i pychą. Bez solidnego przygotowania Brytyjskie Imperium doprowadziło wtedy do szybkiego podziału Indii Brytyjskich na współczesne Indie, Pakistan i Bangladesz. Doprowadziło to do sporów granicznych i religijnych, które już pochłonęły milion ofiar i trwają do dzisiaj. Niedawno na łamach dziennika „The New York Times” tę historię analizował indyjski pisarz Pankaj Mishra. Być może, gdyby Brytyjczycy lepiej znali dokonania swoich elit poza Zjednoczonym Królestwem, tak łatwo nie zawierzyliby ich antyunijnej retoryce i zapewnieniom o kompetentnym przeprowadzeniu Brexitu? – analizuje ekspert.
Coraz więcej wiemy o rolach różnych lobbystów i tabloidów w doprowadzeniu do Brexitu. Wiele z ich deklaracji sprzed referendum w 2016 r. okazało się być mrzonką. Mówiono m.in. że w krótkim czasie po Brexicie uda się odtworzyć umowy handlowe z partnerami z całego świata, które teraz ma Unia Europejska, i będą one przynajmniej tak samo korzystne dla Brytyjczyków jak te, z których dotąd korzystali. UE ma 40 takich umów o wolnym handlu. Tymczasem Wielka Brytania podpisała dotąd sześć tego typu umów, z takimi krajami jak Liechtenstein czy Palestyna. Podobnie nierealne jest powiększenie funduszy na ochronę zdrowia, bo brytyjska gospodarka zostanie znacząco osłabiona i rząd w Londynie będzie miał mniej pieniędzy w budżecie. To pokazuje, że mimo wielu słusznych krytyk wobec aktualnego kształtu Unii Europejskiej, we współczesnym świecie nawet tak dużym krajom jak Wielka Brytania trudno jest działać w pojedynkę. - dodaje Godlewski.
Zapewne mało jest już osób, które pamiętają, iż pomysł Brexitu został podjęty przez premiera Davida Camerona. Obecnie jako winowajczynię zamieszania wskazuje się głównie Theresę May.
Brytyjskie elity chciały odejść z Unii, by odzyskać większą suwerenność. Tymczasem ostatnie dni pokazują, że Wielka Brytania oddaje swój los w ręce partnerów zewnętrznych. Każdy z 27 krajów UE może bowiem zawetować wniosek o dłuższe pozostanie Brytyjczyków w strukturach Unii. Wykluczają też oni jakiekolwiek dalsze negocjacji o przyszłych relacjach. Z kolei Stany Zjednoczone czy Japonia stawiają twarde warunki przed rozpoczęciem formalnych negocjacji handlowych. Polityczny chaos, który od wielu tygodni obserwujemy w Londynie, to kolejna nauczka dla pozostałych, którzy będą szukać szczęścia poza Unią - mówi Godlewski.
Wciąż kilka scenariuszy jest możliwych. Izba Gmin zagłosowała przeciwko opuszczeniu Unii bez umowy. Ale ciągle wchodzi w to w grę w przypadku weta choćby jednego z członków UE. Możliwe są także przyspieszone wybory powszechne w Wielkiej Brytanii, które wyłonią nowy parlament. Myślę, że nawet sama Theresa May nie wie co ją czeka, a co ważniejsze jaka jest przyszłość Wielkiej Brytanii - uważa ekspert. - Negocjacje są porażką premier i jej ekipy. Od dawna widać było, że nie była do nich przygotowana. Straciła kontrolę nad negocjacjami z UE, nad brytyjskim parlamentem czy nawet nad swoim rządem i własnym losem. Odeszło wielu ministrów, część członków jej rządu zagłosowało przeciwko jej pomysłom. Co gorsze sama Wielka Brytania straciła na pozycji międzynarodowej i szacunku z innych państw.
Nie poznamy skutków twardego Brexitu, póki rzeczywiście się nie wydarzy. Jest coś w tym, że zarówno w Wielkiej Brytanii, jak i w innych krajach politycy za mało skupiają się na realnych skutkach gospodarczych. Przykładowo - może zapanować chaos na przejściach granicznych i pojawią się też dodatkowe koszty w postaci ceł. Zakłócone zostaną łańcuchy dostaw. Być może w Polsce wydaje się, że ten temat nie jest dla nas ważny, ale chociażby polscy eksporterzy żywności czy mebli, mogą mieć spore problemy. Nie mówiąc o tym, że zagraża to kilkudziesięcioma tysiącom miejsc pracy w Polsce - reasumuje Godlewski.