Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

- To porty regionalne są największymi beneficjentami wzrostu ruchu lotniczego w naszym kraju. Nawet obserwując sytuację tylko lotnisk w Katowicach czy Krakowie okazuje się, że z każdym mijającym miesiącem pada kolejny rekord – podkreślił podczas warszawskiej konferencji „Zrównoważony rozwój infrastruktury lotniczej w Polsce” Artur Tomasik, prezes Związku Regionalnych Portów Lotniczych.

Jego zdaniem także co roku zwiększają się wyniki dotyczące ruchu lotniczego, są nieporównywalne z przeszłością procenty wzrostu obsługi pasażerów. 

- W ostatnich 15. latach udział ruchu portów regionalnych w obsłudze polskiego ruchu lotniczego ogółem wzrósł z 30 proc. do 62 proc. Porty regionalne obsłużyły w ub. roku 30 mln pasażerów. Notujemy w ostatnich latach rekordy w każdym roku na polskim rynku. Przy czym w ostatnich latach w Europie staliśmy się najszybciej rozwijającym się rynkiem lotniczym. 

Jak poinformował Tomasik w ub. roku port w Krakowie – Balicach dwa razy przekroczył magiczne liczby, przekraczając najpierw ilość 7 mln obsłużonych pasażerów, a później 8 mln. - Okazało się, że tym samym krakowskie lotnisko było najszybciej rozwijające się w Europie w kategorii portów 5-10 mln pasażerów rocznie. W tym roku widzimy, że się to nie zmienia. ZRPL wykonał kilka opracowań dotyczących portów regionalnych. Policzyliśmy przepustowość graniczną, jaką dziś porty mogą zaoferować na rynku – jest to ok. 32-33 mln pasażerów rocznie. Tymczasem w ub. roku było ich już 30 mln. 

- Dlatego czeka nas kolejny etap dużych inwestycji, choć nie we wszystkich lotniskach proporcjonalnie, bo one się proporcjonalnie nie rozwijają – podkreślił dalej Tomasik. - 7 mln pasażerów obsłużyło sześć lotnisk regionalnych w Polsce. Stąd przed największymi portami: Gdańsk, Katowice, Kraków, Wrocław stoją duże wyzwania, aby ten potencjał wzrostu w przyszłości skonsumować i wzrost będzie miał miejsce dalej. 

Chyba, że - jak zauważył prezes ZRPL - dojdzie do sytuacji związanej z epidemią koronawirusa, jakie mamy obecnie na rynku, które go zaburzają. Ta sytuacja jest niezależna od nas – linie lotnicze kasują połączenia. W związku z tym będzie to miało w tym roku niewątpliwie duży wpływ na ilość obsłużonych pasażerów, ale i na sytuację finansową linii lotniczych. 

- Szacujemy, że lotniska regionalne po wybudowaniu CPK będą obsługiwały ok. 50 mln pasażerów, czyli 20 mln więcej, niż obecnie – poinformował Tomasik. - Stoją one przed wyzwaniem, by przepustowość w kolejnych latach na tyle zwiększyć, by udało się tylu pasażerów obsłużyć. Lotniska tego typu obsługują ruch point-to-point. Upatrujemy także szansę w rozwoju ruchu ze względu na zmiany technologiczne.

Za chwilę zacznie latać Airbus 321XL Air, który będzie zasięg prawie 9 tys. km. Dlatego przeloty point-to-point na pewno będą się odbywały na dłuższych dystansach z portów regionalnych. Na to się nakłada kwestia ochrony środowiska, ograniczeń w rozwoju lotnisk. W Europie ponad 4 proc. PKB generuje sektor lotniczy. Jest to więc branża, która stwarza nie tylko duży wzrost gospodarczy, czy kreuje nowe miejsca pracy. 

Według danych przekazanych przez prezesa ZRPL w polskich portach regionalnych zatrudnionych jest ponad 30 tys. osób, a kolejne 80 tys. - pracuje w ich otoczeniu. - Jesteśmy bardzo dużymi pracodawcami w poszczególnych regionach – zwrócił uwagę. - Głównie koncentrujemy się na obsłudze tych regionów. Celem latania nie jest przecież lotnisko. Ono powinno być budowane tam, gdzie znajduje się ten cel latania. A takich celów jest wiele. Od turystyki, obsługi ruchu lokalnego (np. lotnisko katowickie ma w swym zasięgu 5 mln pobliskich mieszkańców). Duża zatem szansa rozwoju stoi przed lotniskami regionalnymi w przyszłości. Jednak będzie to przy tym wymagało realizacji ok. 200 zadań inwestycyjnych i wydania kwoty 4 mld zł na powiększenie przepustowości tych portów – zakończył Tomasik. 

{crossposting}