- To był ekstremalnie ciężki rajd, więc zapowiedzi organizatora sprawdziły się w stu procentach - podkreśla Jakub Przygoński, który reprezentując Orlen Team, w rywalizacji kierowców samochodowych zajął czwarte miejsce w tegorocznym Rajdzie Dakar, w Peru.

Wydmy i awaria nie powtrzymały Przygońskiego

- Miękkiego piasku było mnóstwo, a tego kierowcy się zawsze boją – można przez to stracić mnóstwo czasu, przegrać rajd w jednym miejscu. Dla nas najtrudniejszym momentem był problem ze skrzynią biegów – straciliśmy ponad godzinę, ale na szczęście awarię udało się szybko zażegnać. Jednak stres, jaki nam towarzyszył, był ogromny. Wtedy też dostaliśmy mnóstwo wyrazów wsparcia, za które muszę podziękować – rodzinie i kibicom, którzy wierzyli we mnie do samego końca powiedział kierowca.

 - Przyznam, że przystępując do rajdu celowaliśmy w pierwszą trójkę. Czwarte miejsce to trochę takie szczęście w nieszczęściu. Jest niedosyt, szkoda tej awarii technicznej, ale oprócz tego jednego odcinka to jestem zadowolony, że pozostałe przejechaliśmy w równym, szybkim tempie – analizuje Przygoński.

 - Ostatnie trzy dni były ekstremalnie trudne, rywalizowaliśmy właściwie w piasku, gdzie każdy mógł popełnić błąd – dodaje.

 

Czołówka coraz bliżej

- Byliśmy pozytywnie zaskoczeni, że jesteśmy w stanie jechać tempem prawdziwych mistrzów kierownicy. Al-Attiyah, Sainz, de Villiers, Roma, Loeb – walczyliśmy z czołówką Dakaru, która ściga się od 30 lat, czyli niemal tyle, ile ja żyję. Jesteśmy dumni, że godnie reprezentujemy Polskę i naszych partnerów jak PKN ORLEN, rywalizując jak równy z równym z największymi motoryzacyjnymi graczami na świecie. Walcząc na każdym etapie zyskaliśmy coś, o co zabiegaliśmy od lat – szacunek dakarowej czołówki – stwierdził Przygoński.

 

Plany na przyszłość

- Po Dakarze przyjdzie czas podsumowań, planowania na przyszły rok. Na pewno wrócimy do Pucharu Świata w rajdach terenowych – udział w edycji 2018 sprawił, że przeskoczyliśmy na wyższy poziom pod względem pewności jazdy i jej tempa. Postaramy się powtórzyć ten plan treningowy, by na kolejnym Dakarze być jeszcze mocniejszym – zapowiada 34-letni rajdowiec.

 - Teraz urlop, na dwa tygodnie udam się na wakacje. Potem wracam do rywalizacji w Pucharze Świata w rajdach terenowych. Między innymi przed nami rajdy w Kazachstanie, Maroko... w wielu miejscach będziemy po raz pierwszy startować, więc będzie to okazja na zebranie nowych doświadczeń - reasumuje.

Nasser Al-Attiyah wygrał w Peru rywalizację w klasyfikacji kierowców samochodowych. Drugi był Hiszpan Nani Roma, a trzeci legendarny Francuz Sebastian Loeb.