Lista najskuteczniejszych pełnomocników zaskakuje”. Głównie skupiał się na ukazaniu kto najwięcej zyskał na reprywatyzacji. Na czele "rankingu" znalazł się profesor Maciej Kaliński, co według autora tekstu jest mocno kontrowersyjne.
Mnie zaskakuje ton artykułu w dzienniku używającym słowa „prawo” w tytule. Tekst opiera się na swoistym rankingu „kto ile odzyskał w ramach reprywatyzacji” i tryumfalnie ogłasza że „Największe kontrowersje wzbudza jednak „jedynka” na liście. Tu pada nazwisko prof. Macieja Kalińskiego. Doktor habilitowany nauk prawnych, profesor nadzwyczajny Uniwersytetu Warszawskiego, specjalista w zakresie prawa cywilnego. Doradca kolejnych rządów – od PO aż po PiS. - mówi Wojciech Kwilecki z Polskiego Towarzystwa Ziemiańskiego.
Zaraz, jakie kontrowersje? Czy nazwisko profesora pojawia się w kontekście afer? Skupowania roszczeń za bezcen? Czyścicieli kamienic? Podnoszenia czynszów o 500%? Wyrzucania lokatorów na bruk? Kuratorów byłych właścicieli żyjących od 130 lat w Argentynie? Nie. Komisja Weryfikacyjna mininistra Patryka Jakiego nie przeoczyłaby takiego faktu. Również wrocławska prokuratura prowadząca sprawy warszawskie, która nakazała aresztowanie m.in. mecenasa Roberta N. - dodaje członek głównego zarządu PTZ.
Według Kwileckiego to nie przypadek, że sprawa "wypłynęła" akurat.
Kaliński wygrał więcej spraw, zyskał więcej odszkodowań. Kto się skarży? Stowarzyszenie Miasto Jest Nasze, które przypadkiem startuje w wyborach samorządowych. Puzzle złożyły się w całość, gdy dopiłem kawę. W ślad za publikacją, pod Ministerstwem Sprawiedliwości odbyła się konferencja zorganizowana przez Miasto Jest Nasze, której przebieg można streścić w taki sposób: – Najwięcej odzyskał prof. Kaliński! – Czy są wobec niego jakieś zarzuty? – Nie. – No to o co chodzi? – Odzyskał najwięcej! - twierdzi.
Brak ustawodawstwa, jednoznacznych ram prawnych, jednolitego orzecznictwa, procedur administracyjnych. Mętna woda do łowienia tłustych ryb. Takie bajorko ufundowały nam wszystkie kolejne rządy, odmawiając uregulowania sprawy największego w dziejach rabunku majątku narodowego. Majątku należącego do obywateli polskich. Dlatego każda sprawa, kiedy uczciwie udaje się coś komuś „wyrwać państwu z gardła” jest małym promykiem, który na chwilę rozjaśnia mroki postkomuny. - uważa Kwilecki.