Jedną z dużych i zapomnianych operacji Niemców przeciwko Polakom w trakcie II Wojny Światowej była tzw. "Akcja Żywiec". O niej opowiada najnowszy film Rafała Geremka “Operacja Saybusch”.

Gdy rozmawiamy o II wojnie światowej większość społeczeństwa zapewne skojarzy najważniejsze fakty z tego okresu. Czyli przykładowo – jak doszło do wojny, jakie kraje były przeciwko sobie, czy też jak wojnę zakończono. Jednak gdy pytamy o konkretne wydarzenia czy operacje wiedza jest ograniczona.

Wysiedlenia z Żywiecczyzny

We wrześniu 1940 roku Niemcy postanowili wdrożyć plan wysiedlenia rdzennej ludności polskiej i sprowadzenia na jej miejsce osadników niemieckich z terenów zajętych przez ZSRR na mocy traktatu Ribbentrop-Mołotow.

Geremek opisując te wydarzenia, w filmie powołał się na relacje świadków, którzy podczas wojny byli jeszcze dziećmi. Zapamiętali grozę i głód, towarzyszące wysiedleniom.

- O Saybusch Aktion (niem. - Akcja Żywiec) kilka lat temu napisał książkę dr Mirosław Sikora z katowickiego IPN. Instytut wydał także album z przejmującymi zdjęciami z tego wysiedlenia. Pisałem o tym artykuł i zdumiało mnie, że temat w Polsce jest prawie w ogóle nieznany. Sam jestem związany z Beskidem Śląskim i Żywieckim od dzieciństwa, dlatego poczułem się w obowiązku nagłośnić tę historię.

Wyrzucenie z domów ponad 20 tysięcy ludzi w powiecie żywieckim umknęło zbiorowej polskiej pamięci, bo wysiedlania z tzw. Kraju Warty, a później z Zamojszczyzny były tragedią dużo większej liczby ludzi - mówi Geremek.

- Osiemnaście tysięcy Polaków zostało wysiedlonych z Żywiecczyzny, która została wcielona do Rzeszy Niemieckiej.

Polaków przesiedlano do Generalnej Guberni - tworu powstałego pod niemiecką okupacją składającym się głównie z ziem Polski Centralnej i Galicji (od 1941 roku całej). GG była gospodarczo eksploatowana na potrzeby armii, dlatego rolnikom wiodło się bardzo źle. Na dodatek Niemcy przydzielali im jeszcze całe rodziny wysiedlonych do ich domów. Dawni gospodarze zostali parobkami u obcych, często mieszkali w zabudowaniach gospodarczych. Niemcy dodatkowo rozsiewali plotki o tym, jakoby wysiedlani byli kryminalistami co spowodowało nieufność nowego otoczenia. Nic dziwnego, że wielu zdecydowało się nielegalnie wrócić w rodzinne strony, choć groziło to śmiercią. - dodaje.

Centralizacja doświadczeń?

- Zachowanie Polaków podczas “Akcji Żywiec” to kolejna odsłona bohaterstwa, walki o ojcowiznę o prawo do rodzinnego domu. Za mało opowiadamy historii regionalnych, a te cementują społeczności lokalne. Skąd taka niewiedza? Scentralizowaliśmy polskie doświadczenie - dużo mówi się o doświadczeniu Warszawy, Krakowa, mniej o miastach o mniejszym znaczeniu, o wsi mówi się najczęściej źle albo w ogóle.

Np. mało kto wie, że podczas II wojny światowej spacyfikowano około 800 polskich wsi . Historia polska jest opowiadana z perspektywy polskiej inteligencji, Aktion Saybusch to chłopska epopeja. - uważa Geremek.

Bardzo zła sytuacja przesiedlonych do Generalnej Guberni mieszkańców Żywiecczyzny zmuszała ich do powrotów. Przemierzając duże dystanse na piechotę, forsując rzeki wpław, wracali w rodzinne strony z nadzieją na ukrycie się i przeczekanie wojny. Niestety, jak ujawnia film Rafała Geremka, wielu z nich poniosło najwyższą karę – chwytano całe rodziny i wysyłano do obozów koncentracyjnych. Jednak niektóre z osób, doświadczonych wysiedleniami wciąż żyją i radzą sobie całkiem nieźle.

- Górale nauczyli się radzić sobie w skrajnie trudnych warunkach, więc jakoś sobie poradzili. Wystarczy spojrzeć w jakiej niektórzy są kondycji, choć mają dziewięćdziesiątkę na karku - pokazujemy to w naszym filmie. Wielu wyjechało i porobiło kariery jak np. bracia Suchoniowie, którzy ufundowali tablice ku czci ofiar "Saybusch Aktion". Inni chcieli zapomnieć i wyjechali na Ziemie Odzyskane. Ale część wróciło w stare strony - trochę ze strachu, trochę z tęsknoty. - mówi reżyser.

“Operacja Saybusch” to film wyprodukowany dla TVP Historia. 23 kwietnia miał premierowy pokaz w warszawskiej Galerii Delfiny.