W trzech kwartałach 2018 r. płace w sektorze przedsiębiorstw osiągnęły poziom 4778,78 zł brutto, co oznacza wzrost średnio o 7,2% r/r, a zatrudnienie wzrosło o 3,7% r/r.

Zdaniem ekspertów agencji rekrutacyjnej Most Wanted to pogłębiające się braki kadrowe wyhamowują rozwój m.in. przemysłu i budownictwa, a tendencja ta utrzyma się zapewne także w IV kwartale br.

- W ostatnich kilkunastu miesiącach przyzwyczailiśmy się do rosnących wskaźników płacy i zatrudnienia, do tego stopnia, że wszyscy wyczekiwaliśmy kiedy nadejdzie moment szczytu koniunktury – mówi Maria Kasperkiewicz, Manager Działu Rekrutacji w Most Wanted. - Tymczasem zupełnie niespodziewanie już trzeci miesiąc z rzędu obserwujemy symptomy spowolnienia na rynku pracy, a dodatkowo zarówno w sierpniu jak i wrześniu malało tempo wzrostu produkcji przemysłowej. Wskaźniki te mogą świadczyć o stopniowym wychładzaniu się naszej gospodarki. Za główny hamulec można uznać niedobory kadrowe, przez które wiele firm jest zmuszonych do odrzucania spływających zamówień i wstrzymania planów rozwoju – dodaje.

W ujęciu miesięcznym we wrześniu spadło zarówno zatrudnienie (0,1% m/m), płace (o 0,6% m/m) jak również tempo wzrostu produkcji (spadek o 44% m/m).

- Zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw przestało rosnąć, ponieważ polski rynek pracy jest blisko osiągnięcia maksymalnej wydajności i doszedł do ściany – komentuje Kasperkiewicz. - Dynamicznie rozwijające się branże jak produkcja przemysłowa czy budownictwo, nie nadążają z uzupełnianiem powiększającej się luki kadrowej. W dodatku rosną koszty zatrudnienia, co bezpośrednio przekłada się na funkcjonowanie firmy, rentowność produktów i niższe zyski.  Świadczą o tym spadające tempo wzrostu produkcji przemysłowej. I najprawdopodobniej ta tendencja utrzyma się przynajmniej do końca roku.

Ekspertka Most Wanted zauważa również, że spadek wynagrodzeń w przedsiębiorstwach wynika z umiarkowanej presji płacowej, którą osłabia powolny wzrost poziomu cen, a także z dbałości o realizację budżetu.  Może to mieć przejściowy charakter.

Pomimo niedoborów kadrowych presja płacowa ciążąca na przedsiębiorstwach jest umiarkowana, ze względu na niski stopień wzrostu cen towarów i usług konsumpcyjnych (+1,7% r/r). W niektórych segmentach, jak sprzęt elektroniczny, pojazdy samochodowe czy produkty spożywcze, mamy wręcz deflację. Dzięki temu nawet kilkuprocentowe podwyżki w skali organizacji, są odczuwalne w kieszeniach pracowników. Wrześniowy spadek wynagrodzeń często podyktowany jest chęcią firm do wypracowania korzystniejszych wyników finansowych na koniec roku oraz rozpoczęciem ocen okresowych, których wynik przekłada się na wynagrodzenia pracowników. Sytuacja może ulec zmianie już na początku 2019 r., kiedy to przedsiębiorstwa wprowadzą planowane podwyżki dla swoich pracowników. Należy przy tym pamiętać, że coraz częściej zamiast tworzenia kominów płacowych, specjalistów zachęca się pozapłacowymi programami benefitów - podsumowuje Kasperkiewicz.