Specjaliści alarmują, że sieci przesypiają swoje szanse na rozwój. Są zbyt zajęte ratowaniem starych modeli biznesowych, żeby otworzyć się na nowe technologie.

Jak zauważa Sebastian Starzyński, prezes Instytutu Badawczego ABR SESTA, polskie firmy, zwłaszcza spożywcze, traktują e-commerce jako zło konieczne. - Zamiast widzieć w tym szansę na zwiększenie efektywności, tak naprawdę wcale nie chcą, żeby ich klienci przechodzili do e-handlu – twierdzi Starzyński. - Sklepy obawiają się, że nie uda im się namówić konsumentów na powiększone zakupy. Po prostu nie nauczyły się jeszcze, jak skutecznie inspirować internautów. Jeśli nie unowocześnią się, to podzielą los Kodaka. -  Ekspert przypomina, że ten amerykański koncern wymyślił aparat cyfrowy, ale nie wprowadził go do obrotu, z obawy przed zniszczeniem rynku kliszy i odbitek. - Nasi sprzedawcy popełniają podobny błąd z tą różnicą, że zmiany w ich sektorze już się zaczęły i będą postępować przez następnych 15-20 lat. W tym czasie system zamawiania i realizacji zakupów zostanie całkowicie zautomatyzowany - dodaje.

Według Starzyńskiego, większość polskich sieci przespała ostatnie lata, które należało przeznaczyć na testowanie różnych modeli biznesowych, logistycznych, technologii czy partnerstw.

- Teraz jedyne, co można robić, to bacznie obserwować zagraniczny rynek i starać się szybko nadrabiać zaległości – mówi prezes. - Tymczasem tutejsze firmy coraz częściej wprowadzają programy lojalnościowe, które już dawno wdrożyła ich konkurencja. Rodzimi gracze nie potrafią się wyróżnić, a jedynie podążają za innymi. Natomiast prawdziwy sukces oznacza bycie pierwszym wyborem dla klientów w swojej domenie, w tym wypadku – w zakupach.

Starzyński podkreśla, że na Zachodzie najszybciej rozwijającym się obecnie trendem jest dostarczanie produktów w 1-2 godziny w ramach stałego abonamentu i bez limitu dostaw.

-To oferuje światowy lider handlu elektronicznego. Jego programy, Amazon Prime i Prime Now, funkcjonują już w Wielkiej Brytanii, Niemczech, Francji, Austrii, Hiszpanii, we Włoszech, a także w USA, Japonii i Kanadzie – twierdzi prezes. - W Polsce jeszcze nie ma tych usług. Ma to związek z niższą penetracją e-commerce i większą wrażliwością cenową klientów. Ale w ciągu kilku lat Amazon wejdzie ze swoimi ofertami na nasz rynek i wówczas obniży rentowność rodzimych sklepów.

W opinii eksperta z ABR SESTA, większość sieci handlowych jest zbyt zajęta ratowaniem starych modeli biznesowych, żeby otworzyć się na nowoczesną technologię. - Dotyczy to zarówno małych, jak i dużych graczy – uważa Starzyński. - Jedni i drudzy nie wykorzystają swojej szansy na rozwój. W kolejnej dekadzie rynek zdominują te firmy, które na czele będą miały osoby zdeterminowane do wdrażania nowych pomysłów. Te jednostki muszą być na tyle odważne, żeby nie bać się zwolnienia po pierwszej serii niepowodzeń. Muszą uzyskać od pracodawców prawo do ponoszenia porażek i dużą swobodę.

Jak podsumowuje prezes, stałe monitorowanie i poprawa lub dostosowywanie cen do konkurencji może mieć dobry lub zły wpływ na ostateczną cenę danego towaru. - Wszystko zależy od kategorii. Niektóre są wrażliwe cenowo, np. pieluchy, a inne – nie tak bardzo, choćby musztarda czy majonez. Obserwowanie ofert wszystkich graczy, ale też reakcji klientów na nie to podstawa do tego, jaką strategię cenową należy ostatecznie przyjąć. W e-commerce dokonywanie analiz oraz mierzenie wyników jest dużo prostsze i tańsze, niż w tradycyjnym handlu. I dlatego warto to w pełni wykorzystać – kończy Starzyński.