Wicepremier prof. Piotr Gliński w swoim przemówieniu przypomniał, że 75 lat temu, - 9 maja 1945 r. rankiem na teren niemieckiego obozu koncentracyjnego i zagłady KL Stutthof, który funkcjonował od pierwszych dni II wojny światowej, wkroczyli żołnierze 48. Armii 3. Frontu Białoruskiego, uwalniając grupę 150 więźniów. Garstkę spośród ponad 120 tysięcy więzionych tam Polaków, Żydów, Rosjan, Ukraińców, Litwinów, Węgrów, Romów. Minister kultury zwrócił uwagę, że „w tym czasie większości więźniów już w obozie nie było”.
- Już od 25 stycznia trwał stan ewakuacji, zgodnie z rozkazem komendanta Paula Wernera Hoppe. Marsze śmierci więźniów i ewakuacja drogą morską na „barkach śmierci” kosztowały życie kolejnych kilkunastu tysięcy istnień ludzkich. Sam komendant wraz z częścią załogi, opuścił Stutthof 4. kwietnia, unikając zbliżającej się Armii Czerwonej – wspomniał wicepremier.
Prof. Gliński zaznaczył, że choć Muzeum Stutthof co roku upamiętnia 65 tysięcy ofiar KL Stutthof, to tegoroczna 75. rocznica jest „szczególna i jedyna w całej historii” - ofiary zostaną upamiętnione bez ceremoniału i bez oficjalnych gości.
Dodał, że „kto zgłębia historię niemieckich nazistowskich obozów zagłady, nie uniknie pytań o to, gdzie i dlaczego powstaje zło; a gdy pojawi się pytanie, wówczas próbujemy zrozumieć, dotrzeć do prawdy”.
- Zapamiętajmy ten 9 maja jako początek nowego upamiętniania, tworzenia wspólnoty wbrew panującym warunkom – sądzę, że odpowiada to wymowie i roli miejsca pamięci w całej jego istocie – podsumował minister kultury.
{crossposting}