Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

Wystawa Instytutu Pileckiego przypomina imiona „Zawołanych”, pokazuje twarze, oddaje im głos, przywraca im i ich rodzinom należne miejsce w naszej zbiorowej pamięci o II wojnie światowej - mówił wicepremier, minister kultury prof. Piotr Gliński.

Minister otworzył ekspozycję „Zawołani po imieniu” w warszawskim Domu Bez Kantów. W wydarzeniu wziął udział m.in ambasador Niemiec Arndt Freytag von Loringhoven.

Podczas uroczystości wicepremier przypomniał, że „Zawołani po imieniu” to najbardziej poszkodowana grupa polskich rodzin, która w czasie II wojny światowej zdecydowała się na pomoc Żydom. 

- Ich historie nie kończą się happy endem - ginęli oni oraz Żydzi, których wspierali. Bez sądu, bez obrony - najczęściej na miejscu z rąk niemieckich. Ci, co przeżyli, tracili wszystko - majątek, gospodarstwo, zdrowie, chęć do życia - powiedział.

Zwrócił także uwagę, że „Zawołanym” należy się „pomnik i miejsce historii Polski, ale też historii Niemiec i całej ludzkości”. 

- Nie rozumiem i chyba żaden Polak nie rozumie, dlaczego tak długo czekamy we wspólnej Europie na pomnik polskich ofiar niemieckiego terroru w Berlinie, pomnik 6 mln ofiar, w tych 3 mln polskich Żydów i 3 mln Polaków i przedstawicieli różnych mniejszości narodowych obywateli polskich. Nie rozumiem i całe polskie społeczeństwo nie rozumie, dlaczego tak długo czekamy na odszkodowania od Niemiec czy chociażby wspólny, międzynarodowy apel do społeczeństwa i instytucji niemieckich o zwrot zagrabionych w czasie II wojny światowej dóbr polskiej kultury - mówił wicepremier.

Projekt „Zawołani po imieniu”, realizowany przez Instytut Pileckiego, obecny jest w przestrzeni publicznej już półtora roku. Do dziś upamiętniono 36 osób, stawiając 14 kamieni - głównie we wsiach i miasteczkach mazowieckich, ale także w innych częściach kraju.

- To jest niezwykle ważne, aby coraz więcej osób w Polsce i za granicą poznało „Zawołanych”, a doceniając ich pełną poświęcenia postawę, dostrzegło niesprawiedliwość, która ich dotknęła. Terror niemiecki i specjalne ustawodawstwo paraliżowały odruchy ludzkiej solidarności - w sposób naturalny bowiem człowiek przedkłada bezpieczeństwo swoich najbliższych i rodziny nad dobro innych ludzi. „Zawołani” swoim postępowaniem przekroczyli ten porządek, za co należy im się szczególna pamięć i głęboki szacunek - podkreślił wicepremier Piotr Gliński.

Minister kultury zwrócił uwagę, że wśród przyczyn niemieckiego terroru, okupacji i zbrodni zawsze trzeba wymieniać przyczynę być może podstawową - przynależność narodową ofiar. 

- Doceniamy zapewnienia Pana Ambasadora i jego osobiste zaangażowanie w kwestie pamięci i rozliczeń. Doceniamy także słowa Prezydenta Niemiec 1 września w Wieluniu, ale nie widzimy czynów i faktów - powiedział wicepremier. 

Zaznaczył, że istniejący już od dłuższego czasu oddział Instytutu Pileckiego w Berlinie nie został dotychczas odwiedzony przez żadnego wysokiej rangi polityka niemieckiego. 

- Jest to dla Polaków rzecz niezrozumiała. Pan Ambasador mówi, że wysocy przedstawiciele polityki niemieckiej nie uczestniczą we współczesnych nagonkach poruszających temat ksenofobii, antysemityzmu. Ale padły ostatnio słowa wiceprzewodniczącej Parlamentu Europejskiego o zagłodzeniu ekonomicznym dwóch wspólnot narodowych w wolnej Europie. Takie słowa wymagają zdecydowanego protestu. Są one znamienne, przykre i niezrozumiałe także w kontekście zapewnień państwa niemieckiego i elit europejskich o pamięci i szacunku dla ofiar. Nie można mówić o zagłodzeniu jakimkolwiek jakichkolwiek wspólnot we współczesnej, wolnej, demokratycznej Europie - podsumował wicepremier Piotr Gliński.

{crossposting}