Telemedycyna to już nie tylko kontakt z lekarzami on-line. Dostępnych jest coraz więcej rozwiązań dla pacjentów, choć problemem jest brak odpowiedniej liczby specjalistów w tej dziedzinie.
- Często nie mówi się już o „telemedycynie”, ale znacznie szerzej - o „telezdrowiu” czy „zdrowiu cyfrowym”. Nie chodzi wyłącznie o proste rozwiązania umożliwiające kontakt między pacjentem a lekarzem on-line. Mówimy o całym ekosystemie rozwiązań technologicznych i medycznych przenoszących procesy diagnostyki, terapii i rehabilitacji na zupełnie nowe poziomy.
W otolaryngologii koncentrujemy się przede wszystkim na diagnostyce i rehabilitacji – w domu pacjenta czy w lokalnym ośrodku. Polacy bardzo chętnie korzystają z takich możliwości, jednak z punktu widzenia całego systemu napotykamy na wiele trudności.
Drugą, poważniejsza barierą są kwestie związane z finansowaniem przez NFZ. Obecnie nie ma realnego finansowania usług telemedycznych w mojej specjalności. Takie rozwiązania z powodzeniem funkcjonują w kardiologii i geriatrii, w otolaryngologii czy audiologii nie. Placówki medyczne starają się zapewniać pacjentom usługi telemedyczne w zakresie swoich kontraktów z NFZ, co stanowić może duże obciążenie i niestety może odbijać się na dostępności innych usług.
Tego problemu nie mają placówki komercyjne. Wyraźnie widzimy trend wzrostowy wśród pacjentów świadomie rezygnujących z gwarantowanej opieki w ramach NFZ. Często wybierają szybsze i łatwiej dostępne usługi telemedyczne oferowane na rynku prywatnym. Wynika to z prostej kalkulacji – komercyjna usługa telemedyczna bywa w ogólnym rachunku tańsza, niż ta oferowana przez NFZ, bo nie wymaga poświęcenia czasu i pieniędzy na dojazdy do ośrodków referencyjnych - mówi prof. Skarżyński.
- W Polsce telemedyczna współpraca pomiędzy placówkami CSiM, a ośrodkami centralnymi jest codziennością. Od 2009 roku należymy do Krajowej Sieci Teleaudiologii – pierwszej takiej sieci na świecie.
Dzięki temu mieszkańcy Kirgistanu, Kazachstanu czy Senegalu zyskali dostęp do diagnostyki, terapii i rehabilitacji, którego nie mogą uzyskać w innych placówkach na miejscu.
Procesory te wymagają regularnej regulacji i dostrajania aby zachować komfort słyszenia. Pacjenci potrzebujący zmian często zgłaszają się do placówek a proces bywa czasochłonny. To dobry przykład obrazujący wyzwania stojące przed telemedycyną jako całą dziedziną – musi być zachowany odpowiedni balans pomiędzy możliwościami technologicznymi, samowystarczalnością poszczególnych pacjentów, a oczekiwanym efektem terapeutycznym. Musimy też pamiętać, że fakt, że technologia pozwala już na wykonywanie jakiejś procedury zdalnie, nie oznacza automatycznie, że takie rozwiązanie będzie najkorzystniejsze dla pacjenta - analizuje profesor.
Międzynarodowe Centrum Słuchu i Mowy Medincus dba o pacjentów po operacjach. Specjaliści mają świadomość, że badania kontrolne i monitorowanie stanu zdrowia to konieczność.
- Po każdej operacji wymagane jest wykonanie badań kontrolnych, żeby monitorować stan leczenia. Bardzo wielu pacjentów po operacjach np. w Kajetanach, pomimo tego, że mają zapewnione wizyty w ramach NFZ, decyduje się z nich nie korzystać. Wolą odwiedzić lokalne placówki CSiM i skorzystać z opieki w miejscu zamieszkania, komercyjnie. Oszczędność czasu poświęcanego na dojazdy jest dla nich cenniejsza.
Placówki Centrum Słuchu i Mowy Medincus funkcjonują nie tylko w krajach Europy wschodniej, ale i w Azji Środkowej, czy Afryce.
Stąd coraz lepsza współpraca z Kirgistanem, gdzie właśnie otwieramy kolejną placówkę czy z krajami Afryki zachodniej, które mają ogromny potencjał rozwoju, a równocześnie historycznie uwarunkowaną nieufność do inwestycji z Francji czy Wielkiej Brytanii. Dynamicznie rozwija się też współpraca z Ukrainą – bliskość kulturowa i dostępność finansowa sprawia, że wielu pacjentów z tego kraju na bardziej skomplikowane operacje czy zabiegi wybiera właśnie Polskę. Inne kraje, w których się również rozwijamy działalność to Białoruś i Kazachstan - reasumuje Skarżyński.