Choćby wzrost szarej strefy, która w przypadku tytoniu spadła wedle szacunków do najniższego poziomu od lat. W przypadku mocnych alkoholi szara strefa ma bardziej złowrogi wydźwięk, bowiem jej większość to nie wódka z przemytu ani bimber pędzony wedle starych receptur. To alkohol z odkażanego spirytusu technicznego, stanowiący zagrożenia dla zdrowia i życia konsumentów.
A to, że to budżetu ma wpłynąć skromne 1,7 mld zł to efekt uboczny. Teraz już wiem, czemu nasi decydenci bronią się rękami i nogami przed obniżką stawki VAT. Po prostu chodzi o to, by Polacy nie szastali pieniędzmi na dobra doczesne, a nie o żadne wpływy do budżetu. O pieniądzach dżentelmeni ponoć nie rozmawiają. Jak widać, politycy mają się za dżentelmenów wysokiej próby.
Ale skoro jesteśmy już i przy alkoholu, i przy obłudzie, to trzeba uczciwie przyznać, że nie jest to przywara właściwa jedynie niektórym politykom. Niektórym przedstawicielom biznesu też, niestety, nie bywa obca. Oto przez media przetacza się dyskusja o małpkach, czyli małych buteleczkach wódki.
Piwowarzy podtrzymują dyskusję o zakazie sprzedaży alkoholi w małych butelkach, a o szkodliwym zjawisku wypowiedział się ostatnio sam premier. Nie chcę wnikać w analizę tego, czy zakaz byłby skuteczny i czy faktycznie spadłaby sprzedaż mocnych trunków. Na pewno skutek takiego wybiórczego, dotyczącego jednego rodzaju alkoholu zakazu byłby jeden: straciliby producenci wódki, a sporo zyskali producenci piwa. Ci, którzy nie wyobrażają sobie rozpoczęcia dnia bez dawki alkoholu, nie rozpoczęliby terapii z powodu nowych regulacji. Zamiast setki czy dwusetki wódki wypiliby jedno albo dwa piwa, szczególnie, że na półkach sklepów pojawia się coraz więcej piw o dużej zawartości alkoholu, nawet 10-procentowych. I nie są to kosztowne piwa rzemieślnicze, lecz tanie trunki.
Rozumiem, że wódka chciałaby zarobić więcej od piwa, a piwo przejąć choćby część konsumentów wódki. Lecz, na Boga, niech uzasadnieniem dla zwykłego biznesowego manewru nie będzie nasze zdrowie. Bowiem skala tragedii związanych z nieodpowiedzialnym piciem jest zbyt wielka, by mogła służyć za parawan dla lobbingowych manewrów. I dla podwyżki podatków. Jeśli ktoś się nie wstydzi swoich zamierzeń, to niech nazywa rzeczy po imieniu!
{crossposting}