Lewica zaprezentowała w czasie kampanii wyborczej projekt ustawy, mającej zamknąć kwestię reprywatyzacji. Proponowane regulacje de facto sprowadzają się do symbolicznego odszkodowania i zakazu zwrotów nieruchomości. Czy w ogóle taki pomysł ma szansę na uchwalenie przez polski Sejm?
Celem lewicy nigdy nie było uczciwe rozliczenie się z przeszłością w tym zakresie (i nie tylko w tym), tylko ostateczne zalegalizowanie bezprawnie przejętego przez komunistów mienia. Stąd weto prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego w 2001 r. ustawy reprywatyzacyjnej przygotowanej przez rząd Jerzego Buzka. Dlatego wszelkie inicjatywy tej formacji są bardzo niebezpieczne, jako że pod pretekstem rozwiązania problemu chcą w sposób ostateczny pozbawić środowisko poszkodowanych osób nie tylko mienia, ale także prawa ubiegania się o odszkodowanie. Mam nadziej, że takie próby nigdy nie zyskają akceptacji w polskim parlamencie.
Politycy PiS z kolei przedstawili projekt regulacji, mających zakończyć kwestie reprywatyzacji w stolicy. Ten projekt także wywołał wiele głosów krytycznych. Czy słusznie?
Przedstawiony ostatnio przez PiS projekt w rzeczywistości zamyka wszelką drogę do odzyskania nieruchomości w naturze. Pod tym względem jest on bardziej restrykcyjny, niż sam dekret Bieruta, jako że znacznie rozszerza katalog przypadków, w jakich nieruchomość, co do której istnieją uzasadnione roszczenia, nie może być wydana. Przy czym są to tak absurdalne pomysły, jak sprzeciw sąsiadów czy też domniemanie, że właściciel nie dysponuje odpowiednimi środkami na remont. Poza tym, jeśli już władze nie chcą zwracać nieruchomości – które notabene ulegają dekapitalizacji, bo nie są właściwie zarządzane – to powinny zaproponować alternatywne rozwiązanie, np. wypłatę odszkodowania. A o tym w projekcie nie ma ani słowa. Tym samy prawo własności sprowadzono do zupełnej fikcji. Dlatego zamierzamy wystąpić do posłów w tej sprawie.
Wśród opinii publicznej najwięcej emocji zdaje się budzić nie tyle sama sprawa zwrotu zagrabionego mienia, co handel roszczeniami i brak zabezpieczeń dla rodzin zamieszkujących zwracane budynki. Czy można w tych kwestiach wypracować rozwiązanie akceptowalne i dla byłych właścicieli, i dla najważniejszych sił politycznych?
Doszło do pomieszania pojęć. Reprywatyzacja kojarzona jest z handlem roszczeniami, a nie zwrotem zagrabionego mienia. W ogóle nie mówi się o prawach osób posiadających roszczenia. Ten, trwający od lat chaos prawny, możliwy jest właśnie dlatego że dotąd nie uchwalono ustawy reprywatyzacyjnej. Gdyby takowa powstała, ustałyby wszelkie nielegalne praktyki związane ze skupowaniem roszczeń i ustanawianiem kuratora dla dawno nieżyjących osób. Każdy, kto dysponuje uzasadnionymi roszczeniami, mógłby zwrócić się do stosownego urzędu i czekać na rozstrzygnięcie. Odnośnie rodzin zamieszkujących objęte roszczeniami budynki, to wszelkie zwroty powinny odbywać się na cywilizowanych warunkach, z poszanowaniem praw lokatorów. Wypracowanie takich regulacji jest jak najbardziej możliwe i wręcz konieczne. Powinno się opierać np. na wzorcach znanych zagranicą. Niezbędny jest tutaj kompromis pomiędzy właścicielami a władzami samorządowymi, które zawiadują tymi nieruchomościami.
Czy należy się spodziewać, że po wyborach w USA wróci kwestia zwrotu mienia obywateli polskich pochodzenia żydowskiego?
Oczywiście, że tak długo, jak kwestia ta nie zostanie definitywnie załatwiona, będzie wracać. My jednak nie dzielimy obywateli pod względem rasy czy też religii. Uważamy, że każdy, kto stracił w wyniku nacjonalizacji mienie i potrafi udowodnić to przed polskim sądem, powinien uzyskać z tego tytułu rekompensatę czy też odszkodowanie. W przypadkach, gdy jest to możliwe, oczywiście opowiadamy się za zwrotem w naturze. Ustawa powinna mieć charakter masowy i traktować wszystkich poszkodowanych w jednakowy sposób. Inaczej będziemy świadkami ciągłej, niepotrzebnej przepychanki oraz wykorzystywania kwestii reprywatyzacji przez różne środowiska do własnych, partykularnych interesów.
Czy w ostatnich pięciu latach – latach rządów PiS – zmieniło się coś, jeżeli chodzi o dialog władzy z byłymi właścicielami?
Niestety, o dialogu w ogóle nie możemy mówić. Pomimo wielu podejmowanych przez nasze środowisko prób odnośnie wypracowania kompromisowego stanowiska temat nie został podjęty. Ostatnia nowelizacja w sprawie nieruchomości warszawskich pokazuje wręcz zaostrzenie stanowiska. Pomimo tego nie tracimy nadziei. Uważamy bowiem, że uregulowanie tej sprawy będzie korzystne dla wszystkich obywateli oraz dla państwa polskiego. Pozwoli nie tylko ostatecznie uregulować stosunki własnościowe i wyeliminować patologiczne zjawiska, ale także uwolni wiele nieruchomości, co do których istnieją roszczenia. Nie bez znaczenia będzie także fakt likwidacji presji środowisk zewnętrznych na polski rząd.
Rozmawiał Radosław Konieczny
{crossposting}